"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat!" /Janusz Korczak/

niedziela, 27 lutego 2011

Uczeń Akademii Przyszłości - mój uczeń

- Szukałem w internecie, kim jest tutor, ale nie znalazłem. - stwierdził na początku naszych spotkań Hubert, mój akademiowy uczeń.
- Tutor, to taka osoba, która pokazuje dziecku jak się uczyć, pomaga znaleźć swoją pasję, dodaje odwagi - rozumiesz? - starałam się wytłumaczyć.
- Noooo, trochę..
- Tutor to osoba, która pomaga uczniowi znaleźć jego mocne strony i je rozwijać. - ciągnęłam dalej.
- Aha!
- Dziś spróbujemy razem poszukać Twoich zainteresowań.. Gotowy na wyruszenie w odkrywczą podróż?!
- Chyba tak..
   
   Hubert to trzecioklasista, uczeń środka - czyli potrzebujący pomocy ze względu na niską samoocenę i słabą koncentrację. 
Chłopiec jest inteligentnym dzieciakiem, niestety mało zmotywowanym. Porównuje się z kolegami i to porównanie nie wypada pozytywnie. Czuje się gorszy, bo jako ostatni oddaje sprawdziany, bo dostaje często trójki, a to mamę nie zadowala. Czuje ze zawodzi.. Czuje, że nie daje rady i woli uciec od dręczącego do problemu w gry komputerowe, bo te dają mu pewne poczucie sukcesu. Gdy mama po powrocie z pracy pyta, czy odrobił zadanie domowe - odpowiada, że nie rozumiał.
   Hubert to typowy przykład akademiowego ucznia, któremu brakuje poczucia sukcesu i tym samym elementarnego poczucia wartości.
Decydując się na zostanie tutorem Akademii Przyszłości, najbardziej obawiałam się wielkiej niechęci, czy agresji ze strony ucznia. Bałam się, ze nie uda mi się przełamać tych oporów. Muszę przyznać - miałam dużo szczęścia, że lider przydzielił mi Huberta. Okazał się on dzieckiem ułożonym, grzecznym i chętnym do współpracy. Od początku zajęć uczestniczy w nich chętnie. Zawsze przychodzi z uśmiechem i pyta - co dziś będziemy robić? To nieomylny sygnał, że lubi zajęcia i czeka na nie. Największą dla mnie gratyfikacją było zmartwienie Huberta z powodu braku zajęć w ferie! :-)
   Ciągle pracujemy nad umiejętnością dostrzegania małych sukcesów, gdyż z tym chłopiec ma największe problemy. Na początku zupełnie nie potrafił powiedzieć co mu wyszło dobrze, sprawiał wrażenie jakby nie rozumiał o co mi chodzi. Najwidoczniej nikt nie wzmacniał go za drobne sukcesy, które składają się później na większe osiągnięcie. Teraz już jest lepiej, choć ciągle szuka potwierdzenia w mojej twarzy. Nieme pytanie - czy dobrze??? - wciąż towarzyszy... 
Obawiam się, niestety, że problem Huberta dotyczy wielu uczniów - niedowartościowanie, brak pewności siebie to nagminna przyczyna porażek szkolnych. 

2 komentarze:

  1. No niestety - zbyt wielu uczniów ma podobne problemy do Huberta. Jak to miło mieć wsparcie w rodzinie. Zabiegani i zapracowani rodzice wymagają, wymagają i wymagają! To wszystko co potrafią i na co znajdują czas. Bo na to,m aby usiąść z dzieckiem, porozmawiać, pochwalić szkoda już czasu, bo przecież pieniądze są ważniejsze. A niekiedy nie pieniądze tylko alkohol lub własne zainteresowania. A dziecko niech przynosi piątki i po prostu będzie szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog :) Czemu nie kontynuujesz?... Trzymam kciuki za studia. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń