Miejsce akcji - Autobus - W drodze do przedszkola.
- Niania, wiesz co? - zagaja mnie Julka.
- Słucham cię..
- Bo ja się ożenię z Kubą! - odpowiada radośnie.
- O to super! A którego Kubę masz na myśli? - dopytuję chytrze.
- Tego z przedszkola, oczywiście! Nie mojego brata, przecież! Coś Ty, niania!
- No tak, oczywiście.
Myśli.
- A dlaczego nie można się ożenić ze swoim bratem? - pyta Julka po chwili.
- Bo to jest prawnie zabronione. - odpowiadam rzeczowo.
- Aha.
Myśli.
- A to prawda, że dzieci się rodzą chore? Jak się ktoś ożeni ze swoim bratem..? - ciągnie dalej.
- Tak, to prawda. Dzieci rodzą się z różnymi wadami. Dlatego jest zakaz poślubiania swojej siostry, brata, kuzynki, kuzyna. I innych osób z rodziny. Rozumiesz?
- Tak. A przyjaciela można poślubić?
- Jasne!
- To ja się ożenię z Kubą, tym moim przyjacielem z przedszkola! - podsumowuje z ulgą Julka.
- Jesteś tego pewna? W zeszłym roku kochałaś się w Bartku.. - dopytuję
- No tak, ale wiesz.. Bartka kochała też Gabrysia..
- Hmm.. Mam rozumieć, że odstąpiłaś Bartka Gabrysi? - zgaduję
- Tak! Gabi to moja ulubiona koleżanka.
- Aha. Zrobiłaś to dla przyjaźni..?
- Mmm, tak. Ale wiesz.. Bartka już nie ma w przedszkolu, bo poszedł do szkoły, a Kuba został.. - zobaczyłam łobuzerski uśmiech na słodkiej buzi.
- Mhmmm
Myśli
- A wiesz? Gdy byliśmy w Kulkolandzie z Kubą i Jaśkiem, to chciałam Kubie powiedzieć, że go kocham. - oznajmia nagle Julka.
- I powiedziałaś?
- Nieee - wstydziłam się - rumieni się Jula.
Ale powiedziałam mu za to, żeby się nie wygłupiał i nie udawał, że go brzuch boli! Bo wiesz, z niego taki żartowniś.. Mówi, że go brzuch boli, a potem przyznaje mi się na ucho, że żartował!
W tym momencie musiałyśmy wysiąść z autobusu..
Przy wysiadaniu spotkałam się z wieloma zdumionymi, rozbawionymi lub oburzonymi spojrzeniami innych współpasażerów.
Po chwili Julka zaintrygowała się innym tematem. Z żalem, ale postanowiłam nie kontynuować poprzedniej rozmowy. Poczekam na jej spontaniczne wyznania - takie są zawsze najlepsze.. i szczere. :)
No no :) Rzeczowo i konkretnie ;D Ufff, już myślałam, że porzuciłaś blog.... Pozdrowionka :)*
OdpowiedzUsuńHehe, dzięki za dobre słowo. Nie rzuciłam, tylko wciąż było coś ważniejszego.. Pozdrowionka ciepłe! :):):)
OdpowiedzUsuńNo, mi też ulżyło! Znów będę mieć co poczytać. A dla rozweselenia anegdotka o mojej chrześnicy (w styczniu skończy 3 lata). Od jakiegoś czasu już załatwia się na nocnik, ale dziś przytrafiła się jej kupka w plenerze. Gośka, jej mama udzieliła jej krótkiej reprymendy w drodze do łazienki i pyta:
OdpowiedzUsuń- Co się teraz się mówi?
- Przepraszam - rzecze Karolinka.
- No.
- I dziękuję.
- "Dziękuję"? Za co? pyta zdumiona mama.
- Że mi nie złoiłaś dupy.
"No, jakbym ją codziennie lała" - podsumowała opowieść bratowa.
;D
Z dziećmi to jest jednak ubaw po pachy! :D
OdpowiedzUsuńCudowna dziewczynka. Dzieci ogólnie są niesamowite. Ich prześmieszne przy tym słodkie wypowiedzi potrafią zauroczyć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń